niedziela, 5 maja 2013

Zoja.



Zoja Popow
Dano jej wybór i wybrała.
Własność jednego z bliższych, dla von Leowenwolda, nadludzi.
Niegdyś myślano, że człowiek. Obecnie coś, co nie ma prawa istnieć.
Zatrzymała się jako osoba mająca dwadzieścia dwa lata. I jest tą osobą od dziesięciu wiosen, bez zmian.
Nietykalna pod groźbą wygnania bądź śmierci.*

[*jeśli jest oczywiście taka możliwość]

6 komentarzy:

  1. [Uwielbiam to zdjęcie niemal równie mocno, co imię. Zaproponowałabym konkretny wątek, gdybyś tylko miała jakieś pomysły, a w zaistniałej sytuacji mogę zaproponować jedynie... sam wątek i liczyć na to, że Autorka ma chociażby znikome pomysły.]
    Anthony

    OdpowiedzUsuń
  2. [Również witam :) Zajmę się zaraz rozpoczęciem wątku, tylko skończę odpisywać innym.]

    OdpowiedzUsuń
  3. Za każdym razem, kiedy odwiedzała willę lubiła się jej przyglądać. Tak po prostu. Może nie była znawcą architektury, ale ten budynek w dziwny sposób przyciągał wzrok. A może wszystko działo się za sprawą świadomości, co, a raczej kto tam mieszka? Nie wiedziała.
    Powoli wkroczyła do budynku. Załatwianie spraw w mieście zajęło jej dłużej niż się spodziewała, a arystokrata, który jej to zlecił gdzieś się zapodział. Jack westchnęła ciężko. Nie mogła przecież biegać po całym budynku w poszukiwaniu jednej istoty. Jakby mężczyzna nie mógł wcześniej uprzedzić, że gdzieś się zaszyje.
    Oparła ręce na biodrach, dwa razy obracając się wokół własnej osi. Nagle dostrzegła dziewczynę. Na jej twarzy momentalnie pojawił się lekki uśmiech. Z pewnością ktoś, kto tu mieszka będzie wiedział lepiej. Chociaż nie, w przypadku willi to jednak chyba tak nie funkcjonowało. Uśmiech zgasł prędko, jednak nuta nadziei pozostała. Nieśpiesznie podeszła do nieznajomej.
    – Witam. Może mogłaby mi pani pomóc? Szukam kogoś.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam. Postaram się coś dla nas wymyślić, tylko gdzie można spotkać Zoję?]
    /Stormy

    OdpowiedzUsuń
  5. [Jest to możliwe, jeśli taka groźba wykonywana jest przez jej pana. Ale nie sądzę, żeby miał na tyle duże wpływy, aby wyrzucać z willi, a von Loewenwold to dziwak. I jestem chętny na wątek. Propozycje? Pomysły?]

    OdpowiedzUsuń
  6. Miasteczko najłatwiej było porównać z pastwiskiem pełnym owieczek. Nieświadomych, bezbronnych zwierzątek, które lada chwila miały rozszarpać wilki. Czasami odnosiła wrażenie, że miały one świadomość tego, co dzieje się za lasem, ale milczały. Może niedowierzając własnym przeświadczeniom, może obawiając się o własne życie i żyjąc nadzieją, że ta obawa ich nie dotyczy.
    Że też nie zapytała o nazwisko.
    – Mężczyzny. Wysoki, rude włosy do ramion, charakterystyczna blizna nad prawą brwią. Muszę mu coś dostarczyć, ale – wzruszyła ramionami, rozglądając się dookoła. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że te informacje są bezwartościowe. Jakby mało było tu osób o podobnym wyglądzie. – Ale on najwyraźniej nie chce tego dostać – dodała nieco ciszej, wzdychając. Przez chwilę myślała nawet, że to kolejna głupia arystokracka zabawa „Ciepło, zimno” – podręczyć, zestresować, wyskoczyć znienacka. Przypadkowe znalezienie go graniczyło z cudem, pewnie nawet gdyby znała willę.

    OdpowiedzUsuń